poniedziałek, 22 czerwca 2015

CO SIĘ DZIEJE Z MOIM CZASEM?



Dziś przeżyłam niemały szok kiedy uzmysłowiłam sobie, że przez ponad dwa tygodnie nie publikowałam nic na blogu... Muszę przyznać, że ostatnie dni przeleciały mi przez palce. Moja psia członkini rodziny musiała przejść ciężką operację, a że ma już 11 lat cała sytuacja była była dla mnie bardzo stresująca. Myślę, że w zeszłym tygodniu więcej czasu spędziłam u weterynarza niż przy komputerze. Ale na chwilę obecną wszystko jest już dobrze i czekamy na histopatologiczne wyniki. Trzymajcie kciuki, żeby były dobre! 


Ale, ale... wracając do pytania w tytule... 
Zakładając swoją działalność cieszyłam się niesamowicie z możliwości posiadania elastycznego czasu pracy. Przecież skoro sama sobie będę szefem to wstanę kiedy chcę - najwyżej posiedzę dłużej w nocy, wyskoczę z przyjaciółką na kawę o każdej porze, a nie po 15, bo tak kończę pracę, zrobię sobie wolne tego dnia, bo mi się nic nie chce. Mówiąc krótko  - miało być jak w bajce... Więc ja się pytam, gdzie jest moja bajka? A zadając to pytania widzę uśmiech mojego partnera (który prowadzi własne biuro już kilka lat) i pomimo, że nic nie mówi, to przekaz jest jasny - A nie mówiłem?... No cóż mówiłeś, ale nie wiesz, że ja wiem lepiej? :) Rzeczywistość przypomina mi raczej telenowelę. Każdy dzień podobny do poprzedniego, dłuuugie godziny spędzone przy komputerze, bo przecież terminy gonią, każdy chce projekt na już, a ja mam wrażenie, że tempo mojej pracy można porównać do biegu ślimaka... Skoro wpadłam już w ton pt. "Jaka ja jestem biedna" to powiem Wam, że w międzyczasie musiałam zaliczyć egzamin z hiszpańskiego i udać się parokrotnie do moich "ukochanych" Gliwic na konsultacje dyplomowe. A to wszystko przeplatane było wieczornymi wyjściami służbowymi i prywatnymi. Pierwszy raz z życiu zdarzyło mi się zapomnieć o zaproszeniu od znajomych, pojawiliśmy się u nich dopiero dwie godziny po czasie, a co najgorsze nie dlatego, że sobie przypomniałam, tylko że ktoś inny to zrobił. Przyznam, że czułam się fatalnie... 

Po co Wam to wszystko piszę? Po części chcę się usprawiedliwić... Przecież miałam pisać częściej i więcej. A po drugie żeby się trochę wyżalić :) Ponoć jak się wygada komuś swoje smutki to na sercu robi się lżej. Trochę Was tu jest, więc powinnam się poczuć lekka jak piórko. 

A na zakończenie zapraszam Was wieczorem na relację z 7 edycji NOCY Z DESIGNEM, która odbyła się w ramach formatu DESIGN UDOMOWIONY we wrocławskiej Galerii Wnętrz DOMAR. Bo pomimo mojego marudzenia to parę optymistycznych zdarzeń miało miejsce w tym czasie i chętnie się nimi z Wami podzielę :)


Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz